TYTUŁEM WSTĘPU

Komiks polski antologią stoi.

W ciągu straconej dekady lat '90 jakże trafnie zwanej "komiksową smutą" ukazało się zaledwie kilka albumów młodych polskich twórców. Nad wieloma rysownikami z pokolenia wówczas debiutujących komiksiarzy do dziś ciąży stygmat "mistrza pierwszej planszy".
Odbywający się co roku branżowy konkurs będący największą atrakcją Ogólnopolskiego Konwentu Twórców Komiksu (następnie przemianowanego na Międzynarodowy Festiwal Komiksu) również promował krótką formę gdyż właściwie jedyną szansę publikacji miały lapidarne komiksy. Wyjątkami byli twórcy, którzy "obchodzili system" i w ramach krótkiej formy produkowali cykle komiksowe. Pozostała rzesza zamknęła się w świecie cyzelowanych w nieskończoność wiecznych wprawek - pierwszych stron nigdy nie opowiedzianych historii. Przełom wieków (i kolejne lata) przyniósł nową falę będącą w opozycji do zastanej niemocy. Komiks przestał być sztuką samą w sobie a wrócił do korzeni - snucia opowieści. Dzięki małej rewolucji taniego druku, pomimo braku rynku i komercyjnego sensu wydawania komiksów pojawiły się w końcu albumowe publikacje.

Pod koniec pierwszej dekady XXI wieku komiks polski jest w życiowej formie. Opróżniono szuflady a autorzy w końcu bez kompleksów mogą wymyślać nowe projekty. Odpadła przeszkoda do tej pory nie do przeskoczenia - brak wydawcy i zaporowy koszt druku. Pozostał oswojony świat, w którym nie ma rynku a rysowanie komiksów jest zajęciem niedochodowym. Niniejszy album jest zbiorem prac rysowników, którzy przeszli do porządku dziennego nad tą (wyjątkowo przecież uciążliwą) niedogodnością, która potrafiła zniechęcić wspomnianych "mistrzów pierwszej planszy". Owa "niedogodność" dała o sobie znać tylko czasem powstania komiksu (3 lata rysowania) i brakiem honorarium. Tylko i aż.

"Sceny z życia murarza" są ewenementem również wśród obecnych publikacji. Wśród zinów i magazynów komiksowych zapanowała moda na antologie tematyczne. Czym innym jest jednak zbiór nowelek łączących się jedynie tematem a czym innym wspólny mianownik jednego scenariusza. W tym albumie połączyliśmy różnorodność z dyscypliną. Rysownicy pracujący przy realizacji "Scen..." zostali obarczeni jednym ograniczeniem. Był nim scenariusz. Forma nie została ograniczona NICZYM. Zależała wyłącznie od wyobraźni i warsztatu grafików. Bez fałszywej skromności muszę dodać, że wyobraźnia i warsztat niewątpliwie są domeną obecnych na łamach "Scen..." rysowników.

Maciej Pałka